Portal informacyjny, największa baza informacji o Darłowie, Darłówku i gminie Darłowo oraz interaktywne plany i mapy.

  SERWIS INFORMACYJNY

  INFORMACJE DLA TURYSTÓW

  BAZA NOCLEGOWA

  MAPY I PLANY

  DZIAŁ OGŁOSZEŃ

  REKLAMA

Auta Retro

REKLAMY

"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku
"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku

Ogłoszenia Katalog Foto galeria Mapy

 

Echo Darłowa

Ciemna strona sprawiedliwości

Wystawa narzędzi tortur trafiła do Darłowa po siedmiu latach. I to w wersji daleko odbiegającej od oryginału. W 1995 r. poraz pierwszy polscy widzowie mieli możliwość obejrzenia eksponatów znajdujących się w zbiorach włoskich. Podczas gdy w Rothenburgu, Regensburgu, Toledo czy Salzburgu zorganizowano specjalne muzea kryminalne, to zbiory włoskie prezentowane są w ramach wystawy objazdowej „Strumenti di tortura medioewo”. Wystawa okazała się hitem, sukcesem nie tylko muzealnym, ale i finansowym, a że nikt dobrowolnie nie rezygnuje z pewnych korzyści finansowych postanowiono pokazać ją nie tylko w innych miastach włoskich. Staraniem komisarza wystawy Pana Franca Leonardiego oraz Piotra Buczkowskiego trafiła ona do Polski. Latem 1995 r. obejrzeli ją mieszkańcy Gdańska, a następnie Szczecina, Koszalina, Gorzowa, Warszawy i innych większych ośrodków kraju. W 2001 r. narzędzia tortur obejrzeli bywalcy wystaw w Kołobrzegu. Po roku trafiła ona do Darłowa. Niestety, w wersji daleko odbiegającej od pierwowzoru. Ale jak powiedziałby pan Michał Wołodyjowski: „Nic to”, skoro rodzime, polskie zbiory są nader skąpe, a przy tym rozproszone tak bardzo, że obejrzenie kilkudziesięciu przedmiotów zmusza do kilkakrotnego pokonania przestrzeni kraju.
Wystawa w Darłowie nie zmusza - oczywiście - do tak dużego wysiłku. Eksponaty umieszczono w dwóch pomieszczeniach średniowiecznego zamczyska. Warunki ekspozycji są znakomite. Poznanie tajników tortur znacznie ułatwiają fachowo i rzetelnie opracowane noty informacyjne i nie mniej interesująca ikonografia. Bardziej dociekliwi znawcy średniowiecznej Temidy za niewielką odpłatnością mogli nabyć broszurę Andrzeja Gulczyńskiego „O torturach i karach w dawnym Poznaniu”, wydaną przez Oddział Historii Miasta Poznania Muzeum Narodowego w Poznaniu w maju 2001 r.
Wystawa prezentowana jest pod niecą mylącą nazwą: „Średniowieczne narzędzia tortur”. W rzeczywistości zakres jej jest znacznie szerszy. Oprócz narzędzi tortur obejmuje również niektóre narzędzia wykonywania kary śmierci (pal, topór, koło) jak i wykonywania kar mutylacyjnych, cielesnych i hańbiących. Uwagi tej nie należy traktować jako zarzutu wobec organizatorów. Wręcz przeciwnie, przyjęta przez nich koncepcja znacznie zwiększa atrakcyjność wystawy. Podobnie należy ocenić pomysł nie ograniczenia się do narzędzi stosowanych w Polsce. Jest to o tyle istotne, że Rzeczpospolita nie należała do krajów przodujących w stosowaniu tortur. Historycy prawa są zgodni, że narzędzia używane w naszym kraju nie zachwycały pomysłowością, należały do grupy najprostszych, żeby nie określić ich jako „siermiężnych”.
Ogółem na wystawie w darłowskim Muzeum pokazano kilkadziesiąt eksponatów. Znaczna ich część dotyczyła wymuszenia zeznań stanowiących wówczas „królową dowodów”. Tortury, były dolegliwościami stosowanymi w celu wymuszenia zeznań, w określony przez prawo sposób. Stosowano je już w starożytności m.in. w procesie attyckim i rzymskim. Najczęściej strony oddawały na tortury własnych niewolników. W Grecji najbardziej rozpowszechnionym narzędziem tortur było rozciąganie niewolnika na obwodzie koła. Natomiast w Rzymie stosowano wyciąganie kości ze stawów za pomocą sznurów oraz przykładanie do nagich barków rozżarzonych blach. Zwolennikiem stosowania tortur był słynny teolog św. Augustyn. W traktacie „De civitate Dei” pochwalał katowską funkcję państwa jako bicza bożego. Stosowanie tortur związane było z wprowadzeniem zasad procesu inkwizycyjnego. Sformułowane one zostały przez cesarza Fryderyka II w konstytucjach Lombardii (1224), ustawodawstwie sycylijskim z Melfi (1231), a powtórzone w dekretach papieża Grzegorza IX dla Rzymu (1231). Szczególne znaczenie dla rozwoju tortur miało ogłoszenie przez Sejm Rzeszy 27 czerwca 1532 r. ustawy karnej Constitutio Criminalis Carolina, składającej się z 219 artykułów. Dawała ona pierwszeństwo procesowi inkwizycyjnemu nad skargowym, dopuszczając szerokie stosowanie tortur, które określano jako „męki”, „badanie”, „próba”, „ostre pytania”. W Polsce zaczęto stosować je w sądach miejskich, w specjalnych izbach, zwanymi: „męczennicami” czy „sklepikami”.
Narzędzia tortur jeszcze dzisiaj przerażają okrucieństwem i pomysłowością. Idea zmechanizowania tortur zrodziła się w Niemczech. Tam też powstała „Dziewica Norymberska”. Wyglądem przypominała ona bawarską dziewczynę. Jej prototyp skonstruowano i umieszczono w podziemiach tajnego sądu Norymbergii. Skazańca zamykano wewnątrz. Bardzo ostre klingi wbijały się w jego ciało. Umiejscowienie ostrzy było tak dokładnie przestudiowane, że raniły one różne części ciała, nie uszkadzając jednak istotnych dla życia organów. Ofiara była tym samym skazana na długotrwałą agonię lub mękę.
Urządzeniem, które według zamysłu projektodawcy Hipolita Marsili, miało oznaczać zdecydowany zwrot w historii tortur była Kołyska Judasza, zwana we Włoszech Vegilią (zmuszającą do czuwania). Miało ono nakłaniać podejrzanego do składania zeznań bez uciekania się do stosowania przymusu fizycznego. W istocie nie powodowało ono u przesłuchiwanego nawet przesunięcia kręgu, nawet stłuczenia kostki, nawet zwichnięcia stawu. To co było wystawione na próbę wytrzymałości, to nerwy. Tortura ta polegała na utrzymaniu u podejrzanego przytomności, z zaniechaniem snu tak długo, jak to było konieczne do złamania jego psychiki. Istotą tortury był tutaj brak snu. Tortura ta była bezkrwawa. Doczekała się ona wielu wariantów. Skazańca sadzano na szczycie piramidy, gwałtownie i wielokrotnie opuszczając go na ostrze. Uważano przy tym, by zagłębiło się ono w odbycie - miejscu pod jądrami, pod kością ogonową, a w przypadku podejrzanej-pochwie. Osoby torturowane częstokroć mdlały, wówczas cucono je i kontynuowano torturę.
W przypadku zaistnienia konieczności skonfrontowania dwóch różnych zeznań stosowano podwójny zgniatacz głowy. Osoba mniej wytrzymała na ból fizyczny szybciej zmieniała zeznania. Narzędzie to praktykowano także w przypadkach, gdy zachodziła różnica pochodzenia pomiędzy podejrzanymi. Osobę nisko urodzoną brano na męki, podczas gdy szlachetnie urodzona uczestniczyła w pokazie funkcjonowania tego narzędzia. Egzemplarz takiego urządzenia znajduje się w wieży zamku w Innsbrucku i pochodzi z przełomu XVI i XVII w.
Do najbardziej rozpowszechnionych narzędzi tortur należały rozżarzone cęgi i skrzypce. Cęgi używano do wyrywania nosa i sutek, a szczypce do wyrywania lub łamania rąk i nóg lub do wyrywania piersi.
Na darłowskiej wystawie zwraca uwagę krzesło czarownicy zwane też krzesłem inkwizytora. Było najbardziej rozpowszechnione w Austrii. Miało one różne wymiary, kształty i formy. Wszystkie wyposażano w kolce i zapięcie pozwalające na utrzymanie ofiary w bezruchu. W innych odmianach posiadały siedzenia z żelaza, umożliwiające rozgrzanie ich do czerwoności, i zadanie tym samym dodatkowych cierpień. Po uzyskaniu informacji podczas przesłuchania z użyciem tego narzędzia, przesłuchanie mogło być przedłużone, by przemienić się w prawdziwą i właściwą karę główną.
Tron składał się z pewnego rodzaju krzesła-dyb, sarkastycznie nazwanego „tronem”. Przesłuchaną umieszczano głową w dół, a nogi unieruchamiano kłodami drewna. Była to ulubiona tortura śledczych, stosujących się do nakazów prawa. Zgodnie z nim podejrzaną można było posadzić na tronie tylko jeden raz, podczas przesłuchania. Większość śledczych tłumaczyła tę normą w taki sposób, że następne zastosowanie tej tortury traktowano jako zwykłą kontynuację.
Kolejne narzędzie - córka śmieciarza w „Rocznikach włoskich” (1749) L.A. Muratoriego określone zostało jako „bociek”, nawiązując do rzymskich trybunałów sądowych i inkwizycyjnych z połowy XVI w. Nieznane jest natomiast pochodzenie pierwszej, jakże dziwnej nazwy, należącej do egzemplarza zachowanego w Wieży londyńskiej. Na pierwszy rzut oka urządzenie to wydaje się być jednym z wielu służących do rozciągania i miażdżenia używanych przez Inkwizycję. Jednak opracowana została z ogromną dokładnością, co powodowało wystąpienie u osoby torturowanej już po paru minutach silnych i bolesnych skurczów mięśni brzucha i odbytnicy, a następnie klatki piersiowej, szyi oraz kończyn. Prowadziło to do długiej i bardzo bolesnej agonii. Z upływem czasu osobę umieszczoną w „bocianie” dolegliwości doprowadzały do szaleństwa.
Krzesło inkwizytorskie stosowane było w Europie Środkowej, zwłaszcza w Norymberdze i Fegensburgu, gdzie stosowano je do roku 1845 podczas regularnych przesłuchań sądowych. Oskarżonego sadzano nago w taki sposób, iż każdy najmniejszy nawet ruch powodował wbijanie się kolców w ciało. Torturę prowadzono przez wiele godzin. Częstokroć kat zwiększał dodatkowo cierpienia nieszczęśnika chłoszcząc jego członki, szarpiąc ciało kleszczami, miażdżąc palce lub używając innych jeszcze technik. Krzesła miały różne wymiary, kształty i fantastyczne odmiany.
Najczęściej przy przesłuchaniach używano ław. Znajdowały się one we wszystkich salach tortur i używały je wszystkie europejskie narody. Skazańca z unieruchomionymi rękami lub nogami kładziono na pryczy na nogach, a następnie wyciągano, aż do rozdarcia mięśni, sprawiając mu ogromny ból. Nie wszystkie ławy były wyposażone w nabijane kolcami wałki, lecz jedynie egzemplarze bardziej „wyrafinowane”. Częstokroć kat przypalał ciało torturowanego, by podrażnić unerwienie mięśni. Często też, gdy ofiara była już porządnie unieruchomiona na ławie, można było wygodnie torturować ją kleszczami przez wyrywanie sutek lub szarpanie innych wrażliwych części ciała lub dręczenie ją rozżarzonym żelazem.
Innym ciekawym eksponatem jest sprowadzona do Polski przez Krzyżaków kotwica pokutna. Stosowano ją m.in. w lochach zamków w Malborku i Kwidzynie. Ten metalowy krzyż odbierał możliwość przyjęcia jakiejkolwiek naturalnej pozycji, co z czasem doprowadzało do powstania ogromnego bólu.
Przykład tortury typu psychicznego jest suknia pokutna. W przypadku spraw lżejszych była to kara filialna. Suknia wykonana była ze zgrzebnego płótna, oznaczonego jednym lub paroma krzyżami. W stroju tym skazaniec stał w kruchcie po Mszy Świętej lub też uczestniczył w pielgrzymce do miejsc świętych czy do słynnych sanktuariów.
Zupełnie inną suknię przywdziewały osoby skazane na karę śmierci. Na ich strojach umieszczano pochodnie, sceny z zarzucanych im czynów czy też różnego rodzaju demonami.
Wystawa „Średniowieczne narzędzia tortur” czynna będzie w Darłowie do końca września.
 

Marek Żukowski
Darłowo, ED 9/2002

Auta Retro

strona główna

o nas

reklama

kontakt

Serwis informacyjny o Ziemi Darłowskiej

infopomorze.pl | iwczasy.pl | plan.darlowo.pl | plan.dabki.info | plan.wicie.info
mapa.gmina.darlowo.pl

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2005-2009 www.infodarlowo.pl, www.infopomorze.pl