Echo Darłowa
Odsłaniamy „ściśle tajne”: Tajemnice Darłowa (4)
„Wilcza paszcza”- Prace nad budową armaty giganta w Eisenach ruszyły równolegle z budową w Darłówku Zachodnim doświadczalnego poligonu dla dalekonośnej i najcięższej artylerii – mówi Leszek Walkiewicz, autor gotowej do druku książki „Tajemnice militarne Darłowa”. - Na bazę doświadczalną, montownię i poligon wybrano nadmorskie tereny ciągnące się na przestrzeni sześciu kilometrów, aż po wybrzeże przyległe do wsi Żukowo Morskie i Bobolin.
W nadmorskim lesie stanęły: ogniowe stanowiska artyleryjskie, gigantyczna montownia dział, żelbetonowe bunkry pełniące rolę tarcz strzelniczych, koszary, magazyny, kotłownia, parowozownia, warsztaty, wieże obserwacyjne łukowe torowiska dla armat, zbiornik paliwa, stacje radiowo-telefoniczno-teleksowe, stanowisko dowodzenia, hangary, lotnisko oraz obrotnice artyleryjskie dla dział i armat o różnym kalibrze, a także dziesiątki żelbetonowych schronów, sieć telefoniczna itp. Poligon posiadał własne ujęcia wodne, agregaty prądotwórcze, własny system łączności, stację meteorologiczną oraz domy dla rodzin wojskowych i kasyno. Najbardziej tajemniczą budowlą poligonu była jednak tzw. „wilcza paszcza”, określana także jako „chiński mur” i „koloseum śmierci”. Ma ona, oglądana z lotu ptaka, kiszkowaty kształt o długości 700 m i szerokości od 80 do 140 m, a od strony szosy wiodącej z Darłowa do Dąbek, budowla obecnie przypomina gigantyczny grzebień o zębach wysokości ponad 12 m, które kiedyś były w górnej części wypełnione deskami.
- Czy cały obszar otoczony 12-metrowej wysokości murem i obejmujący powierzchnię ponad siedmiu hektarów był zamaskowany siatką, a może również falującą od wiatrów folią imitującą przymorskie jeziorko i las? – zastanawia się L. Walkiewicz. - Na pewno siatka przykrywała największą armatę świata „Dorę” i dwie suwnice bramowe służące do jej montażu. I jedynie na okres montażu oraz strzelania odsłaniano górne siatki maskujące armatę. Czyli otwierano „wilczą paszczę”.
„Wilcza paszcza” otwierała się także, jak nie było w niej „Dory”, czy równie olbrzymiego „Gustawa 2” i „pluła” pociskami różnych kalibrów do tarcz i kulochwytów. Trzy z tarcz są ogólnodostępne do dzisiaj na uroczej plaży przy ujściu rzeki Martwej do Bałtyku w Bobolinie. Ruiny żelbetonowych budowli pobudzają wyobraźnię i wzbudzają odkrywcze instynkty u wielu ludzi. Ostatnim „odkrywcą z wydm” był Marian Laskowski, kolekcjoner militariów, który wydobył z piachu duży fragment bunkra żeliwnego, który będzie eksponował w tworzonym przez siebie muzeum.
Mirosław Ławrynow
Darłowo, ED 7/2006