Echo Darłowa
Udany debiut poetycki
Kilka dni temu w czwartek 29 listopada br. Biblioteka Miejska w Darłowie zaprosiła mnie do swojej siedziby na spotkanie z poetkami Lidwiną Pawlak i Emilią Maraśkiewicz. Na wieczór poetycki pod nazwą “Poetycka Jesień” przybyło sporo osób tak, że sala wypełniona była do ostatniego miejsca. Widać było, że domowe ciasta i kawa smakują przybyłym. Spotkanie odbyło się z inicjatywy Elżbiety Gagiew (również poetki), która kieruje filią Biblioteki Miejskiej w Darłówku. Okazało się, że obie panie piszące wiersze też mieszkają od kilkudziesięciu lat w Darłówku nad morzem. Wiersze Lidwiny Pawlak zamieszczaliśmy w “Echu Darłowa” wielokrotnie. Natomiast przychodząc na spotkanie nic nie wiedziałem o jej koleżance po piórze.
Okazało się, że Emilia Maraśkiewicz to emerytowana nauczycielka, od 39 lat mieszkająca w Darłowie. Przyjechała tu ze Zwolenia, z ziemi Jana Kochanowskiego, jako świeżo poślubiona małżonka mechanika pokładowego helikopterów. Tu rozpoczęła swoją pracę zawodową jako laborantka potem nauczycielka w szkole w Domasławicach, a następnie kolejno uczyła: w Zasadniczej Szkole Rolniczej w Darłowie, SP nr 1 i SP nr 3, skąd odeszła w 2004 roku na emeryturę. W międzyczasie wychowała dwie córki Justynę i Agnieszkę. Jedna jest nauczycielką języka polskiego w Poznaniu, a druga higienistką stomatologiczną w Darłowie. Przejście na emeryturę było dla niej dużym wstrząsem. Jest osobą aktywną, wrażliwą i mającą wiele zainteresowań. Dlatego postanowiła przelewać swoje doznania i przeżycia na ekran komputera i papier. Pisze tylko wtedy tego samego dnia, kiedy doszło do niecodziennego wydarzenia. Gdy pisze o sztormie po spacerze nad morzem to słyszy przez okno jego ataki na wybrzeże. Gdy rozpoczęła z wielkim uczuciem czytać swoje wiersze wszyscy słuchali jej z zapartym tchem, a gdy skończyła wywołała aplauz i podziw słuchaczy. To był udany debiut poetycki. Jej pierwsze wiersze powstały jesienią w 2004 roku.
W swoim dorobku Emilia Maraśkiewicz ma już blisko dwie setki wierszy i fraszek o różnorodnej tematyce. Pisze o morzu, przyrodzie, porach roku, miłości, tęsknocie, zbieraczach puszek, pijanych. Już teraz śmiało można wydać jej pierwszy tomik dojrzałych i interesujących wierszy.
Dla przykładu jak dobrze czuje morze zamieścimy kilka wierszy o tej tematyce.
Morski piasek
Lubię morski piasek przez fale wyrzucony.
Latem złocisty, rozżarzony.
Jesienią lotny, w tańcu szalony.
Wiosną sypki, błyszczący, oczy rażący.
Lubię czysty piasek z Bałtyku głębi,
odwiedzany przez stado gołębi.
Mój Bałtyk
Mój Bałtyk odwieczną pieśń śpiewa
Wtóruje mu duet wiatr i mewa Idę wdycham mimochodemTo czyste rześkie powietrze z jodem Boję się drżę gdy wieje szkwał Spokojne dotąd morze wpada w szał Rzuca w niebo spienioną wodę wściekle pożera każdą przeszkodę Jak niema z innymi pospołu Stoję drżę przed potęgą żywiołu Bałtyk pięknem serce zdobywa Kocham go bo też spokojny bywa taki potulny jak baranek Całuje plaże w każdy poranek Szczodrze dostarcza na brzeg siny piasek muszle kamyki bursztyny Rozkłada wyrwane z wodnej głębi Morszczynu pęcherzykowate wstęgi W Bałtyku rządzi nie jakiś ktoś
Lecz dorsz, śledź szprot makrela węgorz łosoś
12 stopni w skali Beauforta
Silny huragan burzy wody Bałtyku
co strzelają w niebo jak wieże gotyku
i widnokrąg zasłania wysokie pasmo gór
ze wstrętem wypluwające pianę aż do chmur
woda opada jak siny wystrzępiony sznur
zwinny ruchliwy jak żmija jadowita
co paszczę otwiera i ofiarę chwyta
to nie góry lecz las czarny ponury
tu dziki zwierz rycząc ostrzy pazury
wyrzuca mętną wodę z białą pianą i stęka
jęczy wypychając z trzewi falę za falą
olbrzymią pięciometrową której łzy palą
a każda skręca się jak lasso jak sprężyna
rozhukana szaleńczy taniec zaczyna
i toczy swe cielsko z wielkim hukiem
jakby z armaty strzelono ci za uchem morskie potwory z grzywą białą pożarły złotą plażę całą zatopiły w wydmy kły i pazury nastała cisza nie ma wichury
Cmentarz w Bałtyku
na cmentarzu w Bałtyku
nie ma marmurowych pomników
lecz wśród skarbów powodzi
wraki okrętów
statków
łodzi
z załogami
pasażerami
bagażami
tam wieczysty pokój zawarli ci
którzy zmarli
a więc ścigający z uciekinierami
jeńcy oflagów ze swoimi oprawcami
rybacy z rybami
którzy o zakończeniu żywota nie pomyśleli
rycerze z majtkami
admirałowie z ciurami
kaprowie z letnikami
dzieci z nurkami
odważni żeglarze z amatorami silnych wrażeń
wespół z nimi poszła na dno ich nadzieja
i dobro
i zło
na wodach Bałtyku życie stracili ci
którzy własne możliwości przecenili z Neptuna szydzili ale go nie przechytrzyli
po służbie ratowników zażywali kąpieli w lodowatej zdradliwej topieli pomimo protestów i krzyków wysiłku ratowników
miejsce spoczynku znaleźli także ci
których do kąpieli pchała brawura wielka wyobraźnia mała lekceważenie potęgi żywiołu butelka alkoholu
I tak śmierć przyszła choć nie chciała
w gasnące oczy zajrzała
zamknęła tonącemu powieki
na wiekuisty sen daleki
na bałtyckim cmentarzu chłodnym
mrocznym
podwodnym
nie leżą kwiaty
nie płoną znicze
kir spowija wodną okolicę
L.W.
Darłowo, ED 12/2007