Portal informacyjny, największa baza informacji o Darłowie, Darłówku i gminie Darłowo oraz interaktywne plany i mapy.

  SERWIS INFORMACYJNY

  INFORMACJE DLA TURYSTÓW

  BAZA NOCLEGOWA

  MAPY I PLANY

  DZIAŁ OGŁOSZEŃ

  REKLAMA

Auta Retro

REKLAMY

"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku
"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku

Ogłoszenia Katalog Foto galeria Mapy

 

Echo Darłowa

Bernard Konarski

Bliskie mi miasto Koszalin

W połowie marca 1947 roku przeszło 56 lat temu przyjechałem do Sianowa koło Koszalina. Miałem wówczas niespełna 19 lat, za sobą już 6 lat pracy i dwa lata działalności konspiracyjnej w Szarych Szeregach w Błoniu koło Warszawy.
Do pracy poszedłem bardzo wcześnie, bo jeszcze chodziłem do szkoły powszechnej. Tak było trzeba,  z uwagi na powszechny głód , a także na jakieś zaświadczenie, niby to chroniące przed „wywiezieniem do Prus”, jak to się wówczas mówiło.
W Sianowie pracowałem przy odbudowie i rozbudowie fabryki zapałek.
W czerwcu 1947 roku byłem pierwszy raz nad morzem, w Łazach - 12 km od Sianowa. Jak wszyscy spróbowałem słonej wody i długo podziwiałem Bałtyk.
Fabryka urządzała wycieczki dla pracowników samochodem „Tornycroft” z francuskiego demobilu, napędzanym gazem drzewnym. W następnych latach jeździliśmy też do Darłowa, Kołobrzegu, Mielna i innych miejscowości nadmorskich. W Darłowie już wtedy czynne było muzeum w książęcym zamku.
W roku 1949 zostałem powołany do wojska. Służyłem w Szczecinku, a na kolejne lata maszerowaliśmy na poligon drawski, który wielokrotnie przemierzyłem własnymi nogami wzdłuż i wszerz. Gdy w 1951 roku zbliżał się termin powrotu do cywila, Kostek, jak poufale określano marszałka Rokossowskiego, wśród żołnierskiej braci, dołożył nam rok służby. Trwała wojna w Korei, po cichu i głośno mówiono, że pojedziemy wspierać Kim - Ir- Sena. Dzięki Bogu nie pojechaliśmy i późną jesienią 1952 roku wróciłem do mamy i do fabryki, gdzie zostałem pracownikiem technicznym.
W styczniu 1953 ówczesny dyrektor fabryki Tadeusz Mnich poprosił mnie do siebie i polecił oprowadzić grupę nauczycieli, która przyjechała do Sianowa. Byli to głównie młodzi mężczyźni, chętnie oglądali jak się produkuje zapałki, a jeszcze chętniej niewiasty, które stanowiły zdecydowaną większość załogi , a nie brakowało wśród nich pięknych dziewcząt.
Tak się zaczęła moja przygoda z przewodnictwem, która trwa już ponad 50 lat.
Później, średnio co tydzień, dwa przyjeżdżała kolejna wycieczka i najczęściej mnie powierzano jej oprowadzenie.
Była to oczywiście działalność społeczna. Z czasem zainteresowałem się historią fabryki, Sianowa, Koszalina i Pomorza Zachodniego, bo często były pytania o te tematy od uczestników wycieczek.
Manufakturę zapałczaną w Sianowie założył robotnik August Kolbe w roku 1845.
Pod koniec XIX wieku stała się już dość dużą fabryką. Po przejściu frontu w roku 1945 Rosjanie zdemolowali i wywieźli wszystkie maszyny i urządzenia. Jesienią 1946 roku puste i zniszczone hale przejęła polska administracja cywilna z zamiarem odbudowy. Uruchomienie fabryki nastąpiło 1 września 1947 roku . W „zapałkach” oprowadziłem ponad 200 wycieczek Ukończyłem W Koszalinie szkołę średnią.
W roku 1961 zostałem przeniesiony do pracy w Koszalinie, byłem inspektorem pracy leśników i drzewiarzy, nadzorowałem te branże w ówczesnym, dużym województwie koszalińskim. Zjeździłem Ziemię Koszalińską dokładnie, zaglądając w różne piękne zakątki bo np. nadleśnictwa i tartaki, na ogół nie są w wielkich miastach. Przeżywałem różne „przeboje” w sytuacjach konfliktowych, szczególnie w gorącym okresie przełomu lat 1970 /71. Twardo broniłem robotników, za co wiele razy byłem ostro „szczypany” przez komitety partyjne różnego szczebla.
Pracując w inspekcji, ukończyłem studia wyższe na Wydziale Prawa UAM w Poznaniu.
W połowie roku 1972 zostałem przeniesiony do pracy w koszalińskiej „Gromadzie” na stanowisko zastępcy dyrektora Okręgu. Przydały mi się doświadczenia przewodnickie z „zapałek”, jak też znajomość województwa koszalińskiego.
Z czasem zostałem dyrektorem oraz uzyskałem formalne uprawnienia przewodnickie I klasy po Ziemi Koszalińskiej.
W połowie lat 1977 wraz z żona Terenią i dziećmi Krzysiem, Ewą i Anią zamieszkaliśmy w Koszalinie.
Po 42 latach pracy zawodowej będąc szefem wojewódzkiej Spółdzielni Transportowej przeszedłem na emeryturę.
Koszalin stal mi się bardzo bliski. Dobrze się tu żyje. Miasto ma obecnie 111 tysięcy mieszkańców . Zmniejszyło się nieco ostatnimi laty po utracie statusu miasta wojewódzkiego.. Nie przygniata swą wielkością, jest bardzo zielone.
W śródmieściu ma wielki park z kilkoma enklawami, łącznie ponad 110 ha (więcej niż Łazienki). W granicach miasta jest kilkadziesiąt km2 lasu. Na północnym skraju miasta wznosi się Góra Chełmska - 137 m n.p.m. - najwyższe wzniesienie na całym wybrzeżeżu polskim .
Znana od 1214 roku , niegdyś święte miejsce pogańskich Pomorzan, od początku XIII wieku - Sanktuarium Maryjne, znane w Europie, zniszczone w czasie reformacji. Odbudowę rozpoczęto w roku 1990 , a skromną kaplicę poświęcił 1 czerwca 1991 r - JAN PAWEŁ II.
W mieście jest wiele zabytków: między innymi potężna gotycka katedra z XIV w , połowa (ponad 800 mb) murów obronnych z XIII  XIV w , kaplica zamkowa z XIII w. unikatowy domek kata, kilka pięknych średniowiecznych kamieniczek mieszczańskich i szereg innych.
Jest też kilkanaście pomników: Papieża, Martyrologii Narodu Polskiego, Rodła, Więzi Polonii z Macierzą, sławne „Ptaki” Hasiora, Wyzwolenia Koszalina i inne.
Jest nowa powojenna dzielnica miasta , potocznie zwana „Północą” , gdzie mieszka przeszło 40 tysięcy mieszkańców.
Miasto ze wszystkich stron otoczone jest lasami, blisko jest do Bałtyku  12 km dogodną komunikacją miejską do Mielna, w każdą stronę od miasta blisko są czyste (w miarę) i rybne rzeki i jeziora.
W Koszalinie jest kilka uczelni: Politechnika Koszalińska, Bałtycka Wyższa Szkoła Humanistyczna , Wyższe Seminarium Duchowne, Instytut Teologii UAM, Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Plot, Centrum Szkolenia Straży Granicznej, ponad 50 szkół średnich i zawodowych, 21 szkół podstawowych.
Jest wiele nowoczesnych gmachów miedzy innymi potężna biblioteka wojewódzka z ponad 500 tysiącami tomów i kilkunastoma filiami, nowoczesny, wielki amfiteatr, były Urząd Wojewódzki  marnie obecnie wykorzystany.
Działają od 50 lat teatr dramatyczny, filharmonia, nowoczesne kina, sławny Teatr Propozycji „Dialog” - stanowiący specjalność koszalińską.
Oprowadziłem dotychczas kilka tysięcy wycieczek z ponad 200 tysiącami uczestników. Autobusami przejechałem ponad 500 tysięcy kilometrów , pieszo po Ziemi Koszalińskiej przydreptałem więcej niż cały równik !
Mam ogromny sentyment do Koszalina.
Gdy zaczynam kolejną wycieczkę mówię pół żartem pół serio  Jesteśmy w najmilszym mieście świata ...Przyjmowane jest to z przymrużeniem oka. Ale gdy objedziemy miasto, zobaczymy Górę Chełmska, parki, katedrę, pokłonimy się Papieżowi  uczestnicy są zadowoleni i przynajmniej część z nich przyznaje mi rację.
Oprowadzam i oprowadzałem dorosłych , młodzież, dzieci, Duńczyków, Wietnamczyków, Murzynów, Włochów, Niemców i wiele znakomitości: panią Irene Rowecką , córkę gen. „Grota” Wojciecha Żukrowskiego , prof. Konrada Ciechanowskiego z Gdańska, prof. Ilię Bałakariewą z St. Petersburga, dzieci i wnuki „Dzieci Wrzesińskich” i wielu sympatycznych turystów.
Zahaczam czasem o dolmen  grobowiec kamienny sprzed 5000 lat w niedalekim Borkowie , kręgi kamienne sprzed 1800 lat w Grzybnicy, wielki ogród botaniczny we Włokach, wysoką latarnię morską w Gąskach.
Mówię o słowiańskich Pomorzanach, Kaszubach Słowińcach, którzy żyli tu przez wieki całe , o słowiańskiej dynastii książęcej Gryfitów, panującej przez 700 lat na Pomorzu Zachodnim , czasami przypomnę co bardziej ciekawy książęcy romans.
Boli mnie, dosłownie, upadek wielu fabryk i zakładów pracy Koszalina. Denerwuje bezradność, bezwład , nieporadność aparatu państwowego i samorządowego - miejskiego, powiatowego, wojewódzkiego , centralnego.
W mieście jest ca 20% bezrobotnych , w regionie ca 40 %.
Mówi się o tym wiele, ale skutki są żadne. Złoszczę się i wstydzę, gdy widzę brud i zaniedbania w nadmorskich miejscowościach. .
Ostatnio rozpada się centrum informacji turystycznej w Koszalinie  to wprost paranoja w turystycznym regionie A władze miasta dołożyły do tego ręki... .
Na Ziemi Koszalińskiej żyje już czwarte pokolenie Konarskich. Po mieczu i po kądzieli jest nas tu prawie dwadzieścioro. Mam piątkę wnuków . najstarszy Wiktor w tym roku zdaje maturę , dwie najmłodsze Sandra i Juleczka kończą I klasę podstawówki .
Mam niepłonną nadzieję, że będą żyły długo, szczęśliwie, dostatnio i spokojnie w pięknym, zielonym Koszalinie, a ja z prawnukami będę jeździł nad morze do Mielna, Kołobrzegu i Darłowa .

 

Bernard Konarski
Darłowo, ED 4/2003

Auta Retro

strona główna

o nas

reklama

kontakt

Serwis informacyjny o Ziemi Darłowskiej

infopomorze.pl | iwczasy.pl | plan.darlowo.pl | plan.dabki.info | plan.wicie.info
mapa.gmina.darlowo.pl

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2005-2009 www.infodarlowo.pl, www.infopomorze.pl