Portal informacyjny, największa baza informacji o Darłowie, Darłówku i gminie Darłowo oraz interaktywne plany i mapy.

  SERWIS INFORMACYJNY

  INFORMACJE DLA TURYSTÓW

  BAZA NOCLEGOWA

  MAPY I PLANY

  DZIAŁ OGŁOSZEŃ

  REKLAMA

Auta Retro

REKLAMY

"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku
"Lidia" HOTEL SPA w Darłówku

Ogłoszenia Katalog Foto galeria Mapy

 

Echo Darłowa

Witold Niewiarowicz

Pók wieku na wydnach

W siedzibie Urzędu Ochrony Wybrzeża na piętrze przy nadmorskiej wydmie mieszka jego były kierownik Witold Niewiarowicz. Jest to postać wielce zasłużona dla ochrony brzegów nadmorskich i wydm.
Urodził się w dniu 23 marca 1916 roku w Nowosadach w Oszmiańskim powiecie koło Wilna. Jest synem Józefa i Anny. Witold miał dwóch braci: Wacława i Alberta oraz najstarszą w rodzinie siostrę Janinę. Siostra mieszka w Choszcznie i ma 91 lat. Jego ojciec pracował w tartaku w Wilnie. Gdy wybudowano wielki nowoczesny tartak pod Wilnem w Kiejnie wraz ze zmianą pracy przez ojca cała rodzina przeniosła się do Kiejn. Ta miejscowość miała sporą stację kolejową, gdzie zmieniano pociągom normalne tory na szerokie. Miasteczko natomiast nazywało się Kowalczuki. Na tamtejszych łąkach było dużo torfu, który kopali Żydzi i używali go na opał. W Wilnie ukończył szkołę podstawową i następnie w styczniu 1936 r. Państwową Szkołę Rzemiosł Budowlanych. Tam też śpiewał w wileńskim Chórze Polskiego Radia. W dniu 22 lutego 1938 roku został powołany do wojska i wcielony do 3 Batalionu Saperów w Wilnie. Razem z nim w batalionie było 120 rekrutów. W wojsku ukończył szkołę podoficerską z trzecią lokatą w stopniu kaprala saperów . Dużo ćwiczył w kilku dziedzinach sportu. Oprócz minowania, rozminowywania i wysadzania obiektów musiał umieć prowadzić pociąg. Jego jednostkę przed wojną odwiedził Marszałek Polski Rydz Śmigły.
Wojna zastała go w wojsku. Z Wilna jego pułk przemieszczał się do Lwowa. Wszędzie słychać było propagandę, że Rosjanie pomogą nam w walce z hitlerowcami. Niestety był to nóż w plecy naszej armii. Kapral Niewiarowicz brał udział w obronie Lwowa. Jego dowódca porucznik Szadzki wolał popełnić samobójstwo aniżeli poddać się „czerwonym”. W dniu 22 września 1939 r. generał Władysław Langner poddał Lwów Armii Czerwonej. Tego samego dnia w Moskwie ogłoszono komunikat o sowiecko  niemieckiej linii demarkacyjnej na ziemiach polskich, którą ustanowiono w pakcie Ribbentrop  Mołotow. Internowany przez Armię Czerwoną został wywieziony do Dubna. Tam podzielono polskie wojsko na trzy grupy. Najpierw odseparowano oficerów, potem podoficerów od żołnierzy. Wraz z dwoma kolegami uciekł z Dubna, dzięki czemu uchronił się przed zsyłką, a może nawet katyńską śmiercią. W październiku 1939 roku dotarł do Kiejn, gdzie podjął pracę w tartaku. Zabrany Polsce okręg wileński Moskwa przekazała Litwie w zamian za wkroczenie Armii Czerwonej na Litwę. W dniu 14 października 1939 władze Litwy ogłosiły, że nie uznają państwa polskiego. W Kiejnach Witold wstąpił w roku 1942 do Armii Krajowej. Miał pseudonim „Ryś”. O przynależności do AK nie informował nawet żony Jadwigi, z którą się ożenił w 1944 r. Podlegała mu 17 osobowa drużyna, a jego dowódcą był kapitan, noszący pseudonim „Szczerbiec”. W III oddziale wileńskim AK zdobywaliśmy broń, organizowaliśmy sabotaże i napady na niemieckie posterunki. W lipcu 1944 r nasze oddziały AK podjęły walkę o wyzwolenie Wilna. Z czasów partyzantki pozostał mu aluminiowy pierścień z orłem w Koronie z datą 1944 r.
Gdy na Litwę wkroczyła Armia Czerwona przymusowo wcieliła go do sowieieckiego wojska do 31 dywizji 361 pułku piechoty. Wówczas z Miednik wysłano go w czerwcu 1944 r. do Kaługi. Tam wszystkich rozebrano do naga i zabrano wszystko. Mnie udało się mówi pan Witold ukryć w zamkniętym ręku medalion Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ubrani byliśmy tylko waciaki i czapki uszatki. Dostaliśmy piły i siekiery i musieliśmy zrobić sobie ziemianki. Od rana do nocy musieliśmy pracować przy wyrębie drzew. Dzienna norma wyrębu na dwóch wynosiła 8 m3 . Każdy ścięty bal sosny czy brzozy układano w stosie, po czym był oznaczony kreską z węgla drzewnego. Czasami udało się oszukać tych co liczyli przez odwracanie oznaczonych bali. Również przy załadunku drzewa na wagony ładowaliśmy drzewo po obrzeżach z pustym środkiem. Dopiero po wykonaniu normy mogliśmy wrócić do ziemianki. Tam dostawaliśmy bochenek chleba na dziesięciu. Aby sprawiedliwie dzielić chleb, po pokrojeniu jeden stał tyłem i wyjmował pajdkę, dla wymienionego człowieka. Czasem kucharze cos ukradli ruskim oficerom to ugotowali. Piwnica z ziemniakami była pilnowana dzień i noc przez żołnierza z karabinem. Wszędzie w okolicy wyłapaliśmy krety robiąc z nich zupę. Zmarłych z wycieńczenia czy głodu wywożono w nieznanym kierunku. Tylko ruscy oficerowie palili robiąc sobie z gazety i tytoniu skręty. Do końca 1945 roku nie wolno nam było opuścić obozu mimo, że upominały się o nas rodziny i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Na kilka dni przed opuszczeniem Kaługi nie kazano nam pracować abyśmy byli bardziej podobni do ludzi.
W styczniu 1946 roku przybyłem do Darłowa. Tu pomógł nam lekarz ze Sławna, pochodzący z moich stron. Wyrzucił nam stare ciuchy i dał nowe amerykańskie z UNRY. Zamieszkałem w Darłowie, w domu przy ul. Emilii Plater. Początkowo przez ponad rok pracowałem jako szkutnik przy budowie i remoncie drewnianych kutrów i łodzi. Później po likwidacji stoczni przeszedłem do pracy w Urzędzie Morskim w Obwodzie Ochrony Wybrzeża. Każdorazowo po sztormie usuwaliśmy jego skutki. Utrwalaliśmy wydmy, sialiśmy wydmową trawę  wydmuchrzycę, robiliśmy płotki oraz sadziliśmy drzewka i kosodrzewinę mówi Witold Niewiarowicz. Jako nadzorca szkoliłem się na różnych kursach.
W Gdańsku ukończyłem kurs III - go stopnia w Państwowym Centrum Wychowania Morskiego, Kurs BHP  III - go stopnia i inne.
W dniu 13 lutego 1951 roku z nadzorcy awansowałem na kierownika Obwodu Ochrony Wybrzeża. Początkowo podlegaliśmy pod Urząd Morski w Gdańsku. Któregoś dnia gdy byłem nadzorcą w Bobolinie wezwał mnie kapitan Żurawski, mój zwierzchnik w Darłowie i powiedział „wyjeżdżam do Szczecińskiego Urzędu Morskiego, a ty bierz klucze, przejmuj placówkę i rządź”. Do moich obowiązków należało m.in. utrzymanie i utrwalanie wydm, brzegu i lasów nadmorskich na 40 km odcinku wybrzeża od Łaz po Jarosławiec. Były to czasy gdy Wojsko Ochrony Pogranicza bronowało wieczorem plażę, aby nikt nie uciekł przez Bałtyk, lub nikt nie powołany wylądował na plaży. Na wysokości ok. 30 cm nad ziemią rozciągnięty był cienki drut połączony z petardami. Bywało, że zając potrącił drucik, wybuchła petarda i wówczas cała jednostka miała nocny alarm. WOP - iści musieli co godzinę przesuwać wskazówki zegara w różnych miejscach przy wydmach. Nadbrzeżne wydmy były wówczas usiane bunkrami, stanowiskami artylerii nadbrzeżnej, rowami strzeleckimi, zasiekami, resztkami broni i amunicji W roku 1953 ukończył kurs Leśniczych II stopnia. W obwodzie urządziliśmy trzy szkółki drzewek i łuszczarnię szyszek. Pod sadzonki drzew, lub kosodrzewiny dawaliśmy po trzy litry torfu. Zimą z jeziora Bukowo wycinaliśmy trzcinę, cięliśmy łodygi na kawałki i z niej robiliśmy szachownicowe płotki na wydmach. Gdy morze zabierało nam plaże lub wydmy biliśmy pale w dno. Ośmiu ciągnęło liną przez krążek „babę”, która puszczona wbijała pale w dno morza. Pan Witold był też racjonalizatorem. Za ulepszenie metody ochrony wydm systemem płotków otrzymał sporo forsy. Po wojnie nawet trudno było kupić mydło. Pamiętam gdy morze wyrzuciło bekony to po dodaniu sody kaustycznej zrobiliśmy z nich mydło.
Aby być bliżej miejsca pracy pan Witold wybudował na poniemieckich fundamentach wysadzonego budynku dowódcy bunkrów nową siedzibę dla Obwodu Ochrony Wybrzeża i mieszkanie dla siebie. Aby doglądać wszelkich prac na odcinku 40 km dostałem do celów służbowych motor BMW  350, a później czeską „Jawę”. Państwo Niewiarowiczowie wychowali dwoje dzieci: syna Marka, Ryszarda i córkę Janinę, Danusię. Pani Jadwiga aż do emerytury też pracowała w obwodzie ochrony wybrzeża i administracji morskiej.
Aby zachować zdrowie często kąpałem się w morzu zimą. Do tej pory szczupła sylwetka, sprężysty krok odmładzają Witolda Niewiarowicza co najmniej o 20 lat. Dużo grał również w siatkówkę i koszykówkę, a później zajmował się ich sędziowaniem. Przez kilka lat od roku 1968 był członkiem Powiatowej Komisji Morskiej w Sławnie
W ciągu 35 letniej nienagannej pracy w Obwodzie Ochrony Wybrzeża Witold Niewiarowicz otrzymał wiele nagród wyróżnień i odznaczeń. Oto niektóre z nich:
-  Medal Za Udział w Walkach o Berlin w 1960 r.;
-  Złota Odznaka  „Za Zasługi w Zwalczaniu Powodzi w 1963 r.;
-  Odznaka Zasłużony Człowiek Morza: brązowa w 1956; srebrna w 1962, złota w 1978
-  Odznaka za zasługi dla Województwa Koszalińskiego w 1968r.;
-  Brązowy Medal Za Zasługi w Obronie Kraju w 1968r.;
-  Medal XXX  lecia PRL w 1974 r.;
-  Medal XL  lecia PRL w 1984 r.;
-  Srebrny Krzyż Zasługi w 1969 ;
-  Brązowy Medal zasłużony na Polu Chwały w 1970 r.;
-  Złoty Krzyż zasługi w 1977 r.;
-  Srebrna Odznaka Ligi Ochrony Przyrody w 1978 r.;
-  Zasłużony Pracownik Urzędu Morskiego w 1979 r.;
-  Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski w 1984 r. ;
-  Medal Zwycięstwa i Wolności 1945  1989;
-  Medal za Udział w Wojnie Obronnej w 1939 roku - w 1990 r.; i inne.
W roku 1981 Witold Niewiarowicz został laureatem Nagrody „Głosu Pomorza” za wybitne osiągnięcia w dziedzinie ochrony przyrody i kształtowania środowiska. W dniu 6 kwietnia 2000 roku jako kombatant został mianowany podporucznikiem Wojska Polskiego. Otrzymał także patent Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny nr 65180.

 

L. Walkiewicz
Darłowo, ED 2/2003

Auta Retro

strona główna

o nas

reklama

kontakt

Serwis informacyjny o Ziemi Darłowskiej

infopomorze.pl | iwczasy.pl | plan.darlowo.pl | plan.dabki.info | plan.wicie.info
mapa.gmina.darlowo.pl

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2005-2009 www.infodarlowo.pl, www.infopomorze.pl